Globalny kryzys na rynku półprzewodników solidnie potrząsnął Starym Kontynentem i chyba ostatecznie zdaliśmy sobie sprawę z kruchego systemu zależności od nielicznych i podatnych na zakłócenia rynków zewnętrznych. Skoro najwięcej uczymy się na porażkach, lekcja jaką wyciągają unijni urzędnicy brzmi następująco: trzeba stworzyć ramy prawne zachęcające do inwestowania spółek technologicznych w produkcję półprzewodników tu, na miejscu. Do zrobienia jest dużo, bo europejski udział w globalnych rynku mikrochipów na poziomie zaledwie 10 proc. stawia nas w fatalnym położeniu. Na szczęście na horyzoncie widać szansę na zmianę.
W przemyśle technologicznym Europa pozostaje daleko w tyle za innymi. W obliczu toczącej się na naszych oczach transformacji cyfrowej, musimy mieć więc własne zaplecze produkcyjne. I tu na scenę wchodzi European Chips Act (europejski akt w sprawie chipów), stanowiący sposób na zmniejszenie zależności Starego Kontynentu od zewnętrznych dostawców półprzewodników (z USA oraz Azji). Pociąga on za sobą uruchomienie gigantycznych funduszy (ponad 43 mld euro) przeznaczonych na inwestycje, zarówno publiczne, jak i prywatne. Uzgodnienia między wszystkimi członkami unijnej wspólnoty w tej sprawie przyjął dziś Parlament Europejski.
European Chips Act zakłada podwojenie europejskiego udziału w globalnych rynku chipów do 2030 roku. Mówiąc prościej, Europa chce znacząco wzmocnić swoją pozycję w dziedzinie technologii. Jak czytamy na stronie Komisji Europejskiej, dotyczącej European Chips Act, proponuje się m.in.:
- inwestycje w technologie nowej generacji;
- dostęp w całej Europie do narzędzi do projektowania i linii pilotażowych do tworzenia prototypów nowatorskich czipów, testowania ich i eksperymentowania z nimi;
- procedury certyfikacji energooszczędnych i niezawodnych czipów w celu zagwarantowania jakości i bezpieczeństwa w kluczowych zastosowaniach;
- bardziej przyjazne dla inwestorów ramy tworzenia zakładów produkcyjnych w Europie;
- wspieranie innowacyjnych przedsiębiorstw typu start-up i scale-up oraz MŚP w dostępie do finansowania kapitałowego;
- wspieranie umiejętności, talentów i innowacji w dziedzinie mikroelektroniki;
- narzędzia umożliwiające przewidywanie niedoborów półprzewodników i związanych z nimi kryzysów oraz reagowanie na nie w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw;
- budowanie międzynarodowych partnerstw w dziedzinie półprzewodników z krajami realizującymi podobne podejście.
Z pewnością niedawne ogłoszenie Intela dotyczące inwestycji w fabrykę w niemieckim Magdeburgu oraz w Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników pod Wrocławiem stanowi swoiste potwierdzenie zamiarów uniezależnienia się od dotychczasowych łańcuchów dostaw. Tak inicjatywę Unii Europejskiej skomentował Pat Gelsinger, CEO Intela:
Dziś UE wysyła silny sygnał do europejskich firm, inwestorów i partnerów, że Europa jest zaangażowana w budowanie konkurencyjnego ekosystemu półprzewodników. Gratuluję unijnym prawodawcom dobrze wykonanej pracy i jestem podekscytowany tym, co EU Chips Act przyniesie europejskiemu sektorowi półprzewodników. Intel, dzięki naszym nowym inwestycjom w Niemczech i Polsce oraz rozbudowie naszego zakładu w Irlandii, z dumą jest partnerem tych ambicji.
Warto przypomnieć, że pod Wrocławiem (na terenie Legnickiej Strefy Ekonomicznej w gminie Miękinia) Intel zamierza do 2027 postawić i uruchomić Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników. Będą do niego trafiać gotowe wafle krzemowe z Irlandii, a także docelowo w niemieckiego Magdeburga, gdzie Intel zamierza zbudować od podstaw dodatkową europejską fabrykę. Ze swojej strony nieśmiało wyrażam nadzieję, że w drodze są już kolejne inwestycje, które pozwolą Polsce wyjść z roli montera, do której jesteśmy niestety redukowani.