Citizen Lab informuje, że biuro premiera Borisa Johnsona było celem ataku z użyciem urządzenia zainfekowanego Pegasusem. Źródłem ataku ma być operator połączony ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Nie wiadomo jednak jak wiele tajnych informacji mogło zostać wykradzionych.
Tajne dokumenty brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, podobnie jak korespondencja i inne pliki w sieci biura szefa rządu, mogły trafić w niepowołane ręce. Tak donosi Citizen Lab po analizie ruchu w sieci na Downing Street.
Według specjalistów od cyberbezpieczeństwa, 7 lipca 2020 r. jedno z urządzeń w sieci biura premiera Johnsona zostało zainfekowane oprogramowaniem szpiegującym Pegasus i mogło zbierać krążące w niej dane. Brytyjskie Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa zbadało część najważniejszych urządzeń, w tym telefon samego premiera, ale nie wykryto na nim śladów Pegasusa. Możliwe więc, że ktoś celowo podpiął, a następnie usunął z sieci podsłuchujący komputer lub telefon.
W latach 2020-2021 rząd brytyjski otrzymywał szereg ostrzeżeń o potencjalnym użyciu Pegasusa w sieciach ministerstw i samego premiera. Jak informuje Citizen Lab, infekcja dokonana w sieci kancelarii premiera „jest powiązana z operatorem Pegasusa, którego łączymy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi”.