Wydarzenia na Ukrainie mają szansę odmienić cyberprzestrzeń na lepsze. Potrzeba będzie do tego ściślejsza współpraca między rządami a sektorem prywatnym, dzięki której miałby wzrosnąć poziom bezpieczeństwa. Na takie zmiany wskazuje były dyrektor NSA, który wyraźnie wspomina, że nic tak nie napędza zmian, jak kryzys.
Trwa kolejny dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. W związku z inwazją w sieci trwa też prawdziwa wojna, w której udział biorą hakerzy wspierani przez państwa. Choć tego typu wydarzenia są tragiczne, to równocześnie mogą przyczynić się do czegoś dobrego. Tak twierdzi admirał Michael S. Rogers, były szef NSA. Jego zdaniem państwa powinny wyciągnąć lekcję z działań trwających w sieci i na tej postawie poprawić regulacje i współprace.
Jak wskazuje Rogers:
Podejrzewam, że będziemy mieć o wiele szerszy zestaw wyzwań wychodzących z cyberprzestrzeni niż to, co widzimy z Ukrainy i Rosji. Ale mam nadzieję, że nasze narody zbiorowo postrzegają to jako szansę; nic tak nie napędza zmian, jak dobry kryzys. Mam nadzieję, że patrząc na te problemy cybernetyczne w nadchodzących tygodniach i miesiącach, dostrzeżemy je jako okazję do poprawy i przyjrzenia się, co możemy zrobić inaczej.
Rogers opowiada się za nowym modelem współpracy państw i firm, podobnym do tego, jaki jest w przemyśle lotniczym i samochodowym. Tam bowiem firmy zobligowane są do przekazania danych dotyczących awarii lub wypadku odpowiednim służbom. W świecie cyfrowym podmioty mogą zamieść kwestie cyberataku pod dywan, po prostu płacąc cyberprzestępcom okup. Robią to, choć nawet przekazanie pieniędzy wcale nie gwarantuje, że odzyskają dostęp do danych.
Rogers uważa, że to bezpieczeństwo powinno być podstawową cechą każdego oprogramowania, które trafia na rynek. Tak jednak nie jest. Ważne jest też opracowanie modelu reagowania, dzięki któremu atak na jedną firmę i informacje z tym powiązane będą mogły być wykorzystane w innych organizacjach, które dzięki temu będą mogły lepiej się bronić.