Nieudolność z jaką prowadzone są rosyjskie operacje na Ukrainie zaskoczyła każdego interesującego się wojskowością. Absurdalny plan z rozproszeniem sił, totalny bajzel z logistyką… Ale największym zaskoczeniem jest kompletna klapa tam, gdzie Rosjanie mieli największą przewagę.
Electronic warefare
Gdy pisałem pierwszy artykuł o tym konflikcie, pojawiły się informacje, że rosyjskie systemy WRE, czyli służące do walki elektronicznej skutecznie poraziły ukraińskie środki łączności. Wszyscy spodziewali się też, że sytuacja jeszcze się pogorszy, gdy Rosja zapanuje nad ukraińskim niebem. Nie wiem, czy ktokolwiek postawiłby pieniądze na to, że po 2 – 3 dniach ukraińskie Su i MiG-i wciąż będą w stanie wspomagać swoją armię.
W obu tych dziedzinach rosyjskie siły miały przygniatającą wręcz przewagę. Rosja zawsze bardzo mocno stawiała na systemy zakłócania, organiczne oddziały tego typu ma każda ich batalionowa grupa taktyczna, a sprzętowo Rosjanie mają kilka różnych narzędzi do tego typu walki. Według danych z Syrii systemu Krasucha miały uprzykrzać życie tak dronom amerykańskim, jak i Bayraktarom.
Potężne, ale niewidoczne…
W przypadku lotnictwa sprawa jest oczywista, Rosja na ten rodzaj broni środków nigdy nie żałowała środków. Pomimo tego, że ze względu na zapóźnienia technologiczne i brak pieniędzy nie dorobiono się tam wciąż myśliwca 5 generacji, przewaga nad Ukrainą w tym zakresie jest przytłaczająca pod każdym względem.
Blamaż
Tymczasem… nic takiego się nie wydarzyło, łączność armii ukraińskiej działa bardzo dobrze, co widać po dobrej koordynacji działań, szczególnie większych kontrataków jak pod Chersoniem, czy Kijowem. Świadczy o tym też ogólny braku chaosu w ich liniach obronnych, nawet jeśli oddziały zmuszone są cofać się, robią to w zaskakującym porządku. Przy skutecznym działaniu WRE takie coś musiałoby wyglądać bardziej chaotycznie.
Osobną kwestią są duże sukcesy Bayraktarów, których nie powstrzymały ani WRE (zakłócanie łączności), ani OPL, ani lotnictwo. Widać, że miejsca ich uderzeń są precyzyjnie wybierane, tam gdzie Rosjanie olewają zasady i nie mają uruchomionych systemów. Nie ulega wątpliwości, że dane wywiadowcze dostarczane przez NATO docierają do jednostek ukraińskich bardzo szybko, co też świadczy o tym, że łączność na każdym poziomie działa.
W rosyjskiej armii nie widać ani działania lotnictwa właściwego, ani nawet dronów, którymi również często gęsto się chwalili. Co więcej, w przechwyconej, niezaszyfrowanej (!) rozmowie pomiędzy pilotami myśliwców a samolotem wczesnego rozpoznania pilotom zalecano odpalać rakiety w przestrzeni Białorusi i nie zapuszczać się nad Ukrainę. Gdy w końcu wleciały, to się okazało, że OPL Ukrainy ma dla nich parę niespodzianek większego kalibru niż MANPADS.
Generalnie amerykańscy analitycy sugerują, że Rosja licząc na „spacerek” nie przygotowała się mentalnie na utratę dużej ilości sprzętu, a w obliczu strat naziemnych, obawia się utracić teraz drogie i skomplikowane samoloty. Z produkcją nowych, przez sankcje które cofną w rozwoju ich fabryki, Rosja będzie miała w najbliższych latach duże problemy.
Stąd zapewne stawianie na desperacki i terrorystyczny ostrzał rakietowy miast i pchanie na chaos kolejnych grup piechoty zmechanizowanej. Zgodnie ze starą zasadą, że ludzi ci u nas pod dostatkiem, na północy wybrano tępą operację, która miejmy nadzieję odbije im się czkawką, przynajmniej na północy i wschodzie.
W przypadku WRE, ich nieskuteczność może wynikać z tego, że wojska ukraińskie w wielu miejscach mają bazować na łączności kablowej. Z drugiej strony, w ciągu ostatnich miesięcy mieli dostać też nowe zabawki komunikacyjne od Amerykanów, a te być może są odporne na takie ataki. Ci ostatni na pewno umiejętnie wykorzystują też swoje „aktywa” satelitarne. Nie wiem jednak, czy najprostszą odpowiedzią na brak sukcesów WRE nie jest rosyjski bajzel, w wyniku którego systemy po prostu nie są uruchamiane.
Jedynym miejscem, gdzie praktyka w zakresie WRE i OPL być może dorównuje w jakimś stopniu legendzie, są operacje jednostek z Krymu na południu. Jednak z racji tego, że wiemy o nich bardzo niewiele, na potwierdzenie przyjdzie nam sporo poczekać. Patrząc na całość ofensywy przeciw Ukrainie, jest to po prostu rosyjska kompromitacja, pokazująca, że tak przewagę technologiczną, jak i ilościową, trzeba umieć wykorzystać.
Czasy się zmieniają, a wciąż jedynym czynnikiem, dającym Rosji szanse na zwycięstwo jest bezmyślna masa, prąca ślepo do przodu, nie licząc się z ofiarami. Miejmy jednak nadzieję, że i tu Rosji podwinie się noga, a suma wszystkich błędów, zakończy się udaną obroną Ukrainy.